WWW.SKIJUMPING.RU

 
Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji

NOWOŚCI

Simon Ammann: jeszcze nie nadszedł czas, aby zająć się czymś innym

Czterokrotny Mistrz Olimpijski Simon Ammann był długo wyczekiwany na zawodach LGP, ale niestety jego debiut miał miejsce dopiero w Einsiedeln, a sam konkurs zamienił się w farsę. Przed swoimi pierwszymi zawodami w sezonie 2011/2012 Ammann udzielił wywiadu, w którym opowiedział o Rogerze Federerze, nowej motywacji i wyzwaniach, o życiu bez Andreasa Kuettela i Soczi 2014.

W okresie pomiędzy sezonami Ammann wiele czasu poświęcał na zajęcia niezwiązane ze skokami. Tak, wziął udział w projekcie kanału telewizyjnego SF poświęconym Olimpiadzie w Londynie. W ciągu kilku odcinków Sommerserie Ammann wystąpił w roli prezentera przybliżającego widzom olimpijskie nadzieje reprezentacji Szwajcarii w Londynie.

Podczas zdjęć Ammann był obecny na meczu Pucharu Davisa, w którym 8-10 lipca spotkały się reprezentacje Szwajcarii na czele z najlepszym tenisistą ostatniego dziesięciolecia Rogerem Federerem i reprezentacja Portugalii. Nawiasem mówiąc, Ammann wziął do ręki rakietkę i pograł trochę z o wiele bardziej doświadczonym w tenisowych bataliach Federerem.

„Wielu zawodników posiada własny know-how”

- Simon, obecnie jesteś zajęty projektem SF-Simmerserie, co zajmuje ci niemało czasu. Co sprawiło, że postanowiłeś wziąć udział w tym projekcie?

- Podstawowa idea tego projektu, która polega na zgromadzeniu w jednym miejscu reprezentantów różnych dyscyplin sportu. Moim zdaniem w Szwajcarii na razie mało robi się w tym kierunku.

- Co masz na myśli?

- Wymianę opinii, spotkania, podczas których można zadać dowolne pytanie, porozmawiać o doświadczeniach występów na ważnych turniejach. Wielu zawodników posiada własny know-how, który jednak nie ma szerokiego zastosowania. Jestem pewien, że przy pomocy taki projektów, które proponują media widzowie będą mogli dowiedzieć się wiele nowego i ciekawego.

- W jaki sposób?

- Odniosłem wrażenie, że zawodnicy w projekcie zachowują się inaczej niż podczas wywiadów z profesjonalnymi dziennikarzami. Długo się przygotowywałem do tego projektu i chociaż nie zawsze wszystko się udawało, to nie zniechęcałem się osiągałem rezultat. W każdym razie dla mnie zaznajomienie się z drugą stroną pracy mediów było bardzo dobrym doświadczeniem.

- Sądząc po wynikach, praca prezentera przypadła ci do gustu.

- Podoba mi się to, choć nie jest to łatwe. Trzeba znaleźć niezbędne pytania dla podtrzymania rozmowy, która powinna przebiegać płynnie, a do tego należy być sobą. To prawdziwe wyzwanie.

„ Federer ma inny styl niż skoczkowie”

- Przed meczem Pucharu Davisa w Bernie spotkałeś się Rogerem Federerem. O czym z nim rozmawiałeś?

- O wielu sprawach, a w szczególności o przygotowaniach do najważniejszych startów. To bardzo dokładny analityk – wie, czego potrzebuje i jak to osiągnąć. To bardzo ciekawe, bo przecież niewielu jest w stanie dojść do takiego poziomu.

- Zauważyłeś, że wymiana doświadczenia między reprezentantami różnych dyscyplin sportu jest bardzo ważna. Czego mogłeś się nauczyć od Federera?

- Różnice są zawsze ciekawe. Lubię obserwować, jak inni przezwyciężają trudności i nawet nie próbuję się przy tym czegoś nauczyć, ale po prostu staram się poczuć to, co się dzieje. Być może kiedyś przypomnę sobie te odczucia i będę w stanie je wykorzystać. Roger to typowy reprezentant meczowej dyscypliny sportu, a to zupełnie inny styl niż w przypadku skoczków narciarskich.

- I na czym polega różnica?

- W przypadku zawodników meczowych dyscyplin sportu wszystko kręci się wokół konkretnego meczu. Na przykład Gary Furrer (trener Ammanna zajmujący się fizycznym przygotowaniem – przyp. red.) to taki sam typ: z nim wszystko zamienia się w mecz. To doskonałe połączenie, bo skoczkowie to zazwyczaj introwertycy, którzy wiele czasu spędzają w samotności, aby się skupić. Mecz Rogera trwa długo, a nam skok zajmuje zaledwie kilka sekund.  

- Skoczkowie to introwertycy? Nie wierzę. Nie jesteś podobny do introwertyka i chętnie się bawisz. Tak samo jak na przykład Austriacy.

- Nie, to tylko się tak wydaje (głośno się śmieje). To sposób, który, można powiedzieć, bardzo mi się podoba (uśmiecha się). Przy czym ma pan rację – lubię się bawić, jestem także graczem i myślę cecha ta jest jedną z moim najsilniejszych stron.

- Pomysł na grę w tenisa przyszedł do głowy tobie czy Federerowi?

- Oczywiście, że mnie (śmieje się). Nie spodziewałem się, że będę w stanie przyjąć choć jeden jego serwis. Graliśmy krótko, ale było wesoło. Wielu zawodników ma specyficzne poczucie humoru u Roger nie jest tu wyjątkiem.

- Którą z letnich dyscyplin sportu byś wybrał, gdyby nie było śniegu?

- Nie ma takiej opcji. W kwestii natury jestem bardzo konserwatywny. Najprawdopodobniej uczyłbym się i moja kariera wyglądałaby zupełnie inaczej. Odpowiedzi na podobne pytania to nie moja działka.

- Co masz na myśli?

- Myślę, że jedna z przyczyn mojego sukcesu jest następująca: nie lubię zastanawiać się „co by było gdyby”.

„ BMI to dla mnie wyzwanie”

- Jeśli już mowa o zastanawianiu się: wiosną zdecydowałeś się na kontynuowanie kariery. Gimnastyczka sportowa Ariella Kaeslin pożegnała się na przykład ze sportem w wieku 23 lat, twierdząc, że nie jest gotowa w pełni oddać się temu, co robi. Nachodziły cię podobne myśli?

- Poziom motywacji oczywiście również miał znaczenie przy podejmowaniu decyzji.

- Decydujące znaczenie?

- Decydującą, ale dopiero przy drugim etapie moich rozmyślań. Na początku było dla mnie ważne, aby poznać zdanie moim bliskich. Kiedy odpoczywałem, dokładnie przemyślałem tę kwestię i poczułem, że jeszcze nie nadszedł czas, aby zająć się czymś innym.

- Co było dalej?

- Czekałem na konferencję FIS. Przed ogłoszeniem decyzji chciałem się dowiedzieć, czy zmieniły się zasady i na czym te zmiany polegają.

- Zmieniły się minimalnie. Wskaźnik BMI wzrósł z 20,5 do 21.

- BMI to dla mnie wyzwanie, choć nie był to kluczowy moment przy podejmowaniu decyzji o moim powrocie.

- To brzmi paradoksalnie.

- Być może. Po dobrej zimie często bywa trudno, bo nie wiesz, od czego zacząć przygotowania. Teraz wszystko stało się jasne. Mogę zająć się BMI.

- W zeszłym roku miałeś problemy z plecami. Jak się teraz czujesz?

- Obciążam plecy bardziej niż w zeszłym roku, ale odczuwam tylko niewielki ból. Mniej podróżujemy w okresie przygotowawczym, żeby mniej siedzieć. W sezonie i tak jestem ciągle w rozjazdach.

- Kiedy zacząłeś przygotowania?

- Po dwóch tygodniach od ogłoszeniu decyzji o kontynuowaniu kariery.
„Próbowałem sobie wyobrazić, jakie będzie życie bez skoków”

- Przygotowujesz się w taki sam sposób jak rok temu?

- Nie, ubiegłego lata miałem do czynienia z czymś nowym – na Olimpiadzie zdobyłem świetne doświadczenie i zawarłem ciekawe partnerskie relacje. Teraz wszystko toczy się zgodnie z tym, co już osiągnąłem – wkładając mniej wysiłku, mogę osiągnąć więcej. Wszystko jest ze sobą powiązane, co potwierdził mój sukces w Oslo, gdzie zdobyłem medal.

- W Vancouver poleciałeś najdalej ze wszystkich, a w Oslo musiałeś walczyć o brąz.

- Tak, w Oslo niewiele odskoczyłem od 4 miejsca. W Norwegii pewien zakończył się pewien cykl sportowy. Zawsze myślałem, że Oslo to kres horyzontu, bo czasem takie turnieje odbywają się rok po Olimpiadzie, ale bywa, że trzeba czekać na coś takiego o wiele dłużej...

- ... na przykład cztery lata jak po triumfie w Salt Lake City.

- Dokładnie, ale tym razem byłem przygotowany i teraz zaczyna się nowy etap.

- I gdzie się kończy?

- Jeszcze nie wiem (uśmiecha się).

- Kiedy myślałeś o zakończeniu kariery, miałeś przygotowany jakiś plan „B”?

- Zdarzało się, że próbowałem sobie wyobrazić, jakie będzie życie bez skoków, szczególnie kiedy Adreas Kuettel oddał swój ostatni skok.

- Co wtedy działo się w twojej głowie?

- Przez długie lata moje życie było dokładnie zaplanowane i rozpisane. Pod koniec sezonu, kiedy masz już dosyć skoków pojawia się typowe zmęczenie, a w głowie tworzy się wiele pytań. Czasem trzeba sobie uświadomić, że nie można zatrzymać biegu życia.

- Można odnieść wrażenie, że do tej pory zaprzątasz sobie głowę tymi myślami.

- Być może, bo nie mogłem o tym zbyt długo myśleć w Oslo. Wtedy trzeba było się skupić, aby zdobyć medal.

„Nie czuję się samotny bez Kuettela”

- Jak wyglądają przedsezonowe zgrupowania bez Kuettela?

- W zasadzie dobrze, choć przy wykonywaniu niektórych ćwiczeń, jakość ich wykonywania spadła. Andreas doskonale rozumie, na co trzeba położyć nacisk, aby utrzymać formę fizyczną na wysokim poziomie. Stosował systemowe podejście jak dyplomowany specjalista i mogłem się wiele nauczyć.

- Czujesz się samotny?

- Nie, trenujemy w grupie, zawsze obok jest kilku młodych zawodników. Staram się ich wspierać, ale muszą jeszcze dużo popracować. W zasadzie tak jak ja.

- Ze względu na zwiększenie BMI jesz teraz więcej czekolady niż wcześniej?

- Nie, zwiększam masę mięśni. Trenujemy tak intensywnie jak nigdy wcześniej. Mięśnie dosłownie sinieją. Pracując z takim obciążeniem, masa mięśniowa wzrasta nawet u mnie. Do czego to doprowadzi? Na razie nie wiem.

„Soczi 2014? Kto wie?”

- Kiedy po raz pierwszy wystąpisz na LGP?

- W Einsiedeln 13-14 sierpnia. Jeśli będę w dobrej formie, to również tydzień wcześniej w Hinterzarten. Na razie kwestia występów w innych jesiennych startach pozostanie otwarta.

- Jesień – dobre słowo. Jesienią 2009 r. powiedziałeś, że zaczęło się „babie lato” twojej kariery sportowej. Co teraz?

- Wszystko zależy od tego, co jest w głowie. „Babie lato” wyraża moje odczucia: jest barwne, zmienne, ale żywe. Myślę, że taki nastrój zachowałem do teraz. Ważne, aby zawsze pozostawać po jasnej stronie.

- Jak sądzisz, możesz skakać do Soczi?

- Kto wie? Nie należy niczego wykluczać. Jeśli jednak nie będę w stanie skakać na wymaganym poziomie, to nie będę przeciągać zakończenia kariery. W moim wieku wszystko zależy od wyniku. Roller coaster, gdzie raz jesteś na szczycie, a zaraz potem spadasz, to wariant nie dla mnie.

- Do tego momentu masz jeszcze daleko. W zeszłym roku wygrałeś trzy konkursy Pucharu Świata i w sumie masz na swoim koncie 20 zwycięstw. Co dla ciebie oznacza ta okrągła liczba?

- 20 zwycięstw to świetne doświadczenie, bo dokładnie mogę ocenić zawiązek między moimi medalami i zwycięstwami w Pucharze Świata.

- Szczytem, którego jeszcze nie zdobyłeś jest Turniej Czterech Skoczni. Zastanawiałeś się, co trzeba zmienić, aby odnieść to zwycięstwo?

- Myślę, że nie warto za każdym razem próbować wymyślać coś nowego. Ważne, aby być spokojnym jak na przykład w Vancouver. Na TCS na razie mi się to nie udawało.

- W grudniu ubiegłego roku mówiłeś, że wygrasz Turniej Czterech Skoczni...

- ...i wtedy zaczęli na mnie napadać z każdej strony.

- Za co cię obwiniali?

- Że nierozsądnie było składać takie deklaracje. Oczywiście było to trochę samolubne, ale taki już jestem. Jeśli jadę na zawody, na starcie dam z siebie wszystko i wierzę, że mogę wygrać.

- Powtórzysz tę deklarację w tym roku?

- Na razie nie wiem (uśmiecha się). TCS to wydarzenie sezonu, ale nie jedyny cel. Na razie nie wiem, jak szybko będę w stanie dojść do formy ze względu na zmiany w przygotowaniach.

- Wygrać coś w drużynie – to zawsze było twoje marzenie. Wraz z odejściem Kuettela zrealizowanie tego marzenia może być jeszcze trudniejsze. Z drugiej strony pojawia się perspektywa wygrania czegoś w zawodach mieszanych. Co możesz powiedzieć na ten temat?

- Jestem zawsze otwarty na nowe pomysły. Z kobiet na razie skacze u nas tylko jedna Sabrina Windmueller, a pozostałe dwie dochodzą do zdrowia po kontuzji. Dziewczyny muszą się sprężyć.

Aleksandr SZYLAJEW. „Rożdiennyje letat”, 23.08.2011

‹‹ wstecz

Creation and support of the project - TelecomPlus

  Rambler's Top100
----------------------------------------------------------------------------------