WWW.SKIJUMPING.RU

 
Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji

NOWOŚCI

Kronika narciarza na szczycie

Ramil Abrarow: Trzy osoby mogą liczyć na medale w Soczi – Karelin, Korniłow i Wasiljew.

„Latający narciarze” zakończyli sezon zimowy. Mimowolnie minął on pod znakiem Dmitrija Wasiljewa, jednego z liderów reprezentacji Rosji. Najpierw pokładano w nim nadzieję, później obwiniano za słabe wyniki, a teraz pojawia się nowy temat: Dmitrij Wasiljew nie dostał się do składu reprezentacji Rosji...

W takich okolicznościach, kto jeśli nie osobisty trener Wasiljewa Ramil Abrarow mógłby podsumować wszystkie te wydarzenia w rozmowie z korespondentem gazety „Moskowksij Komsomolec”.

- Jak oceniłby pan miniony sezon?

- Całej reprezentacji czy tylko mojego zawodnika?

- Proszę przejść od ogółu do szczegółu...

- Nie mogę się w pełni wypowiedzieć o całej drużynie, bo z nią nie pracowałem. Widziałem to, co wszyscy w telewizji. Drugie miejsce Pawła Karelina na Turnieju Czterech Skoczni to doskonały wynik. Reszta reprezentacji... To młoda drużyna. Ilja Rosliakow nie od początku startował, później nadrabiał. Roman Trofimow musi się jeszcze oskakać. Wszystkim potrzebne jest doświadczenie, a takim zawodnikom jak Dmitrij Wasiljew nie należy odbierać możliwości jego zdobywania.

- Jeśli już mowa o pańskim podopiecznym – proszę opowiedzieć wszystko dokładnie zaczynając od kontuzji.

- Za przełomowy sezon Wasiljewa w nowej historii Rosji można uważać 2008/2009, podczas którego w ogólnej klasyfikacji Pucharu Świata zajął piąte miejsce. Dodatkowo na Turnieju Czterech Skoczni dwukrotnie plasował się na trzeciej pozycji, w drugim konkursie w Garmisch-Partenkirchen i w Bischofshofen, a w ogólnej klasyfikacji turnieju był piąty. Coś takiego nigdy dotąd się nie zdarzyło. Wasiljew osiągnął to jako pierwszy. Podczas finału Pucharu Świata w Planicy był trzeci. Również drużyna z jego pomocą zajęła trzecią pozycję. Później jednak podczas przygotowań do Vancouver w Austrii na letniej skoczni Wasiljew skoczył i doznał kontuzji – zerwania więzadeł krzyżowych. W Austrii postawiono mu jednak diagnozę uszkodzenia łękotki. Wasiljew przyjechał do domu, do Ufy i rozpoczął leczenie. Wszystko udałoby się wyleczyć, ale polegaliśmy się na badaniach austriackich lekarzy, a oni niezbyt dokładnie podeszli do sprawy. Dmitrij pojechał do Norwegii i znów na dalekiej odległości, choć był w bardzo dobrej formie, dobił swoją nogę. W Niemczech odbyła się operacja, bardzo droga procedura, ale pomogła federacja i ówczesny prezes Władimir Sławskij... Później odbył rehabilitację i w Niemczech, i w Moskwie. Obecny sezon powinien być przejściowy. Tak przynajmniej myśleliśmy, że na Mistrzostwach Świata Dmitrij posiedzi na rezerwie, bo jeszcze nie wrócił do formy... Na małej skoczni wystawiono go jednak do silnej grupy, w której znaleźli się mistrzowie olimpijscy i oczywiście – belka niżej, prędkość rozbiegu spada, a on w tej grupie skakał jako szósty z kolei. Później na dużej skoczni, K-120, też skakał w silnej grupie... Wtedy jednak pojawiła się już informacja, że rosyjska drużyna została zdyskwalifikowana i nie było wiadomo, czy skakać, czy nie. Dlatego też skok wykonał bez większego zaangażowania, bo też nie było już o co walczyć. Siedział u góry na belce u już wiedział, że nas zdyskwalifikowano.

- Czy kontuzja ta wyrządziła jakieś szkody na psychice?

- Zwykle po takie kontuzji następują dwa lata na powrót do zdrowia. Dima dopiero w tym sezonie zaczął pokazywać się z dobrej strony. Oczywiście wiele opuścił, nie było gotowy. Kiedyś zapytano Władisława Trietjaka: „Mógłby pan bronić na bramce jak mistrz olimpijski?”. On odpowiedział: „Głowę mam jak u zasłużonego mistrza sportu, ale nogi jak u początkującego zawodnika”. Podobnie jest z Dimą... Powinien skoczyć i pomóc drużynie, ale mięśnie nie były na to gotowe. Być może, że skoczył źle, bo bardzo chciał osiągnąć dobry wynik? Nie można go więc winić, ale wspierać. Tym bardziej, że rozpoczął solidne treningi i chce wystartować na Olimpiadzie w Soczi.

- Mówił pan, że sezon 2008/2009 był najbardziej pomyślny. Drużyna trenowała wtedy z Wolfgangiem Steiertem... To jakoś się ze sobą wiąże?

- Być może w głównej mierze znaczenie miało tutaj to, że przy Steiercie Dima był już doświadczonym zawodnikiem. Jest to jednak mimo wszystko duża zasługa Aleksandra Ariefjewa, który zwrócił na niego uwagę już w drużynie juniorskiej. W 2000r. przy Ariefjewie Wasiljew zajmował drugie-trzecie miejsca na Turnieju Czterech Skoczni. A jeśli mowa o Steiercie... Oczywiście jego przyjście odbiło się na wynikach, bo pojawiła się i forma, i inne metody... Nie należy jednak zapominać, że ze Steiertem bezpośrednio współpracował właśnie Ariefjew.

- Jak bardzo nieoczekiwane były dla pana jako dla trenera jednego z liderów reprezentacji Rosji zmiany w federacji, szczególnie na stanowisku prezesa i głównego trenera reprezentacji?

- Praca trenerska już wcześniej nie była łatwa i nic się w tej kwestii nie zmieniło... Trener jest sam odpowiedzialny za swój los. Wiadomo jak to jest – jeśli zawodnik wygrywa, to wygrywają wszyscy, a jeśli przegrywa, to winny jest osobisty trener. Na szczęście Dima ma silny charakter.

- Ale mówi się też, że to tego niełatwy...

- Nie wiem... W jakim sensie? W naszym życiu trzeba się pilnować. Nie daj Boże powie się coś w gniewie... A Dima to doświadczony zawodnik, nie pozwala sobie na to. Jego charakter to charakter lidera. Potrzeba mu nieco optymizmu, zrozumienia z drugiej strony i wszystko będzie w porządku.

- A jak reaguje na krytykę przede wszystkim jako lider?

- W takim momencie milczy.

- Kto może stanowić konkurencję dla Wasiljewa w walce o miejsce w drużynie olimpijskiej?
- Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że jeszcze nawet nie włączono go do składu drużyny na ten sezon. I ja, i federacja Republiki Baszkirii jesteśmy przeciwni indywidualnemu tokowi przygotowań, bo trwa powrót do pełnej dyspozycji... Mam pytanie zwrotne: czy warto było wydawać tyle pieniędzy na jego leczenie, żeby potem go po prostu wyrzucić? Skoro wydano pieniądze, to znaczy, że w niego wierzono? Dima oczywiście ściska zęby i trenuje. Ja, jako osobisty trener z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest gotowy skakać. Przy indywidualnym toku przygotowań zawodnik nigdy nie osiągnie wymaganego poziomu. Powinien skakać z drużyną.

- Mimo wszystko jakie są nasze szanse w Soczi?

- Trzy osoby mogą liczyć na medale – Karelin, Korniłow i Wasiljew.

- Jeśli Dmitrij odejdzie ze sportu, to czym będzie się dalej zajmować? Zostanie trenerem?

- To złota rączka. Tak wyremontował swój samochód, że wszyscy się za nim oglądają z zachwytem. Tak więc poradzi sobie.

- Dużo się teraz słyszy o obietnicach wybudowania wielu skoczni w kraju. Jak pan się do tego odnosi?

- Niech najpierw je wybudują...

„Moskowskij Komsomolec”, 04.06.2011

‹‹ wstecz

Creation and support of the project - TelecomPlus

  Rambler's Top100
----------------------------------------------------------------------------------