WWW.SKIJUMPING.RU

 
Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji

NOWOŚCI

Jak nauczyć się latać...

- Przepraszam, czy można tutaj u państwa lądować?

- Że co?

- Ląduj! Nie widzisz, że słabnę?

Jak nietrudno się domyślić, to cytat z lubianej przez wszystkich radzieckiej bajki o „mężczyźnie w kwiecie sił”. Na pewno każdy z nas zawsze trochę zazdrościł Karlsonowi jego śmigła za plecami i umiejętności latania.

Już od zamierzchłych czasów ludzie pragnęli naśladować ptaki. Niejeden uczony poświęcił swoje życie na próby podbicia powierzchni powietrznej: wynaleziono balon, spadochron, lotnię, samolot...

Mało kto słyszał jednak o Olafie Rye. Ten norweski oficer został pierwszym w historii skoczkiem narciarskim. Obecnie, po upływie dwóch wieków, skoki narciarskie są jedną z najbardziej popularnych zimowych dyscyplin sportu w Europie, która została włączona do programu już pierwszych Igrzysk Olimpijskich.

Rosyjskie tradycje w skokach narciarskich w tym roku będą liczyły równo sto lat. Niestety jednak popularność skoczków w naszym kraju nie jest tak duża. Najbardziej utytułowany aktywny zawodnik w reprezentacji Rosji Dmitrij Wasiljew zaznacza, że taki stan rzeczy związany jest przede wszystkim z brakiem skoczni odpowiadających międzynarodowym standardom.

- Po latach ’90 kondycja nie tylko skoków narciarskich nie była taka, jak by się chciało. Przyczyny są wszystkim znane – to przede wszystkim brak finansowania. Przemysł sportowy rozwijał się bardzo szybko, pojawiał się nowy sprzęt, przy czym inny i brakowało na niego pieniędzy – opowiada sekretarz generalny Rosyjskiej Federacji Skoków Narciarskich i Kombinacji Norweskiej, a poprzez połączenie obowiązków również zastępca kierownika kompleksu „Worobjowy gory” Andriej Szyszłakow.

- A teraz jak jest z finansowanie, zwłaszcza sportu wśród dzieci?

- Znacznie lepiej. Oczywiście chciałoby się, żeby było jeszcze lepiej, ale do tych zadań, które zostały nam postawione, to zupełnie wystarczające.

Szyszłakow i skoki narciarskie to dwie nierozerwalne kwestie. W młodości sam uprawiał tę dyscyplinę sportu, a następnie był głównym prowadzącym trenerem państwowym i dyrektorem komitetu wykonawczego federacji. Obecnie Andriej Konstantynowicz pomaga w rozwoju sportu wśród dzieci.

- Dużym problemem jest brak sprzętu wymaganej jakości dla wielu szkół dziecięcych. Sprzęt ten jest przecież bardzo drogi. Do wyposażenia jednego dziecka potrzebne jest około tysiąca dolarów – zaznacza.

Dzieci, które uczą się w rosyjskiej szkole narciarskiej „Stolica”, która znajduje się na ulicy Kosygina, nie stykają się z takim problemem. Departament wychowania fizycznego i sportu miasta Moskwy, który zarządza szkołą, nie tylko daje młodym zawodnikom możliwość bezpłatnego uprawiania sportu, ale również wyposaża narciarzy całym niezbędnym sprzętem. 

- Wraz z otwarciem wydziału skoków narciarskich w styczniu 2012 r. od razu zaopatrzyliśmy się w 46 kompletów sprzętu sportowego dla dzieci. Dzieci są w pełni wyposażone w narty, budy, wiązania, kombinezony, gogle, kaski i rękawiczki. Mamy wszystko, co niezbędne do pełnowartościowej i efektywnej pracy – opowiada Szyszłakow, zaznaczając, że bez kierowników szkoły wszystko to byłoby niemożliwe.

W sumie w Moskwie znajduje się pięć sekcji, w których szkoleni są młodzi skoczkowie narciarscy. Pomimo krótkiego okresu istnienia wydziału, w szkole narciarskiej „Stolica” jest jednak nieco więcej dzieci niż w pozostałych placówkach – około sto osób.

- Na początku szkolimy narciarzy, a później stopniowo przechodzimy na sprzęt do skoków. Do skoków narciarskich potrzebne są nie tylko specjalne narty, ale nawet buty. Obuwie zupełnie różni się od tego, którym posługują się narciarze – opowiada młody trener „Stolicy” Maksim Osipow.

- Dlaczego zdecydował się pan zostać trenerem?

- Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie życia bez tej dyscypliny sportu. Od dzieciństwa sam profesjonalnie ją uprawiałem i zawsze chciałem w przyszłości pracować jako trener, dlatego też poszedłem na sportowy uniwersytet. A tutaj, do „Stolicy” przyszedłem, ponieważ są tutaj stworzone warunki do rozwoju naszej dyscypliny.

Niemiecki filozof Nietzsche stworzył takie powiedzenie: „Ten, kto chce się nauczyć latać, najpierw powinien nauczyć się stać, i chodzić, i biegać, i łazić, i tańczyć: nie można od razu nauczyć się lotu!”. I rzeczywiście dzieci nie od razu wypuszczane są na duże skocznie. Zaczynają zajęcia od ogólnofizycznego przygotowania, później przechodzą na 10-metrowy, a następnie 20-metrowy obiekt, później na 40 metrów i dopiero końcowym etapem jest duża, 72-metrowa skocznia. 

- Nasza 10-metrowa skocznia jest w dobrym stanie, 20-metrowa jest dobra, 40-metrowa – podobnie. Tylko duży obiekt trzeba doprowadzić do porządku. Rzecz w tym, że w Europie skocznie są bardziej podłużne, a nasze, rosyjskie, odwrotnie – są głębsze. Rozbieg na naszej dużej skoczni w pełni odpowiada wszystkim niezbędnym wymogom. Musimy trochę zmienić krzywą zeskoku, aby obiekt pod względem parametrów zaczął spełniać wszystkie wymogi – mówi Szyszłakow.

Obecnie trwają prace przy rekonstrukcji dużej moskiewskiej skoczni, która ma już prawie 60 lat. Wyremontowano już szatnie dla zawodników, zamontowano sztuczne oświetlenie i pokrycie, dzięki czemu obiekt będzie mógł funkcjonować przez całą dobę i cały rok. W chwili obecnej remontowana jest winda.

Szyszłakow jest pewny co do jednego – wyszkolenie mistrza olimpijskiego na dużej moskiewskiej skoczni jest całkowicie możliwe: „Jestem przekonany, że na ten skoczni zawodnika można nauczyć skakać. Poprawić umiejętności, doprowadzić do wymaganej formy można już natomiast na europejskich obiektach. Jeśli ten sam zawodnik nigdy nie skakał w okolice 80 metra, to można mu dać złoty sprzęt, zbudować nowoczesną skocznię, ale to nie oznacza, że odleci o wiele dalej. Człowiek powinien umieć latać”.

„R-Sport”, 03.05.2011

‹‹ wstecz

Creation and support of the project - TelecomPlus

  Rambler's Top100
----------------------------------------------------------------------------------