WWW.SKIJUMPING.RU

 
Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji

NOWOŚCI

Droga przez mękę „latających narciarzy”

Jak wiadomo, przyjęte jest, aby w Nowy Rok wchodzić z nowymi nadziejami, optymistycznymi oczekiwaniami i nieśmiałymi marzeniami. Oprócz tradycyjnych „zdrowia, miłości, pomyślności” my, kibice sportowi, wróżymy sukces, który powinni osiągnąć nasi sportowcy i to na pewno już w tym roku! Czy to klub piłkarski, czy też drużyna biatlonistów lub kolarzy, wierzymy i oczekujemy wysokich osiągnięć, medali i miejsc na podiach. Sportowców na świecie jest wielu, a wśród nich niemało znakomitości, dlatego komuś takie życzenia na pewno się spełniają.

Wątpliwe jednak, aby jakikolwiek wielbiciel sportów zimowych, a w szczególności narciarstwa, podczas noworocznego bicia dzwonów wróżył sukces Rosjaninowi w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni. Być może minionej nocy życzył sobie tego Thomas Morgenstern. Zapewne również Simon Ammann gdzieś w głębi duszy życzył sobie tego samego. Śmiałe marzenia wywoływały uśmiech na twarzy niepoprawnemu optymiście Andrasowi Koflerowi. Z kolei rosyjscy wielbiciele skoków narciarskich włączyli po prostu „Eurosport”, aby zobaczyć, co tym razem pokaże nasza nowa duma Paweł Karelin.

Trzeba przyznać, że te z początku nieśmiałe nadzieje na starcie sezonu, umiliły śledzenie kolejnych etapów Pucharu Świata. Tam, gdzie wydawałoby się, że nie ma, na co liczyć ze względu na nieobecność Dmitrija Wasiljewa, który doznał kontuzji tuż przed Olimpiadą, nagle pojawił się nowy „przywódca stada”. Paweł Karelin, który teraz przestanie być mylony ze swoim kolegą z drużyny Denisem Korniłowem, zaczął osiągać wyniki budzące coraz większy optymizm.

W dziesiątce. Siódmy. Drugi. Informacje o sukcesach Pawła dumnie kształtowały główne nowości narciarskich rozdziałów portali sportowych. W komentarzach ludzie wyrażali swoje zaskoczenie, zachwyt, dumę i nadzieję, że ta bajka nie skończy się, gdy jeszcze na dobre się nie rozpoczęła. Ale kto tam tego chłopaka wie? Być może przypadkiem trafił na „swoją” skocznię w Engelbergu, a później niczego szczególnego nie osiągnie? Cóż, słynny Turniej Czterech Skoczni miał stać się idealnym tego sprawdzianem.

Rok temu zaskakiwał i dawał nadzieję inny nasz rodak Dmitrij Wasiljew. Nawet po długim okresie leczenia po kontuzji, jego powrót do sportu przebiega jednak… powiedzmy, że niezbyt płynnie. Nie najlepsze występy w Pucharze Kontynentalnym stały się nieprzekonującą próbą przed Turniejem Czterech Skoczni. Wasiljew zdecydował się jednak na ryzyko.

O tym, jak mu się powiodło, a dokładniej rzecz biorąc, jak mu się nie powiodło, szkoda nawet mówić. Dmitrij powoli wraca do formy, znajduje w sobie siły, aby smutno się uśmiechać i najwidoczniej wzbudza współczucie FIS. Na oficjalnej stronie Międzynarodowej Federacji Narciarskiej wśród głównych informacji umieszczono materiał pod tytułem "The difficult comeback of Dimitri Vassiliev".

Kontuzję, której Dmitrij doznał na początku ubiegłego roku, nazwana została decydującym momentem w karierze naszego „latającego narciarza”. Autor nie pozostawia złudzeń co do sytuacji w rosyjskich skokach narciarskich. W artykule mówi o Steiercie, byłym trenerze reprezentacji, który własnymi siłami doprowadził do leczenia Dmitrija w Niemczech oraz o tym, że opłacał jego operację i rehabilitację. Mówi także o tym, jak Steiert wraz ze swoim sztabem opuścił reprezentację oraz o fizjoterapeucie, który mimo wszystko chciał w dalszym ciągu pracować z drużyną.

Właśnie lekarz opowiedział redakcji strony FIS o trudnej drodze, jaką przeszedł Wasiljew i o tym, jakiego szoku doznał, gdy zobaczył pierwszy skok swojego podopiecznego. Wasiljew nie mógł zgiąć nóg w kolanach. Dmitrij skończył 31 lat. Ma już za sobą długą karierę z dużą liczbą upadków i kontuzji. Dmitrij nie był młody, ale nie przestawał walczyć i zdecydował się pójść dalej wybraną drogą. Nie ma żadnych szczególnych planów na ten sezon, ani jednego dużego celu. Chce po prostu pracować nad sobą, skakać i zdobywać tyle punktów, ile jest teraz w stanie zdobyć.

Punkty. To jeszcze jedno kluczowe słowo. Punkty są bardzo potrzebne reprezentacji Rosji, aby mieć możliwość wystawiania do konkursów jak największej kwoty zawodników. Aby czterech naszych skoczków mogło startować w konkursach Pucharu Świata, ważny jest każdy punkt. Dmitrij Wasiljew wyznał redakcji strony FIS, że zdaje sobie sprawę ze swoich słabych możliwości konkurowania z innymi. Jak więc człowiek, który podsumowuje się w taki sposób, chce walczyć i przezwyciężyć niepowodzenia?

Na razie Swiatow, nowy trener drużyny, wierzy w Wasiljewa i chce widzieć go na skoczni nawet w takiej formie. Ale jak długo to potrwa?

Ten poważny człowiek ze smutnymi oczami jest już niemłody i doświadczony. Przeżywał trudności i stawał na podiach. Wszyscy w kółko powtarzają jak zaklęcie: „on potrafi walczyć, poradzi sobie”. Jak długo będzie jednak jeszcze przysłuchiwać się temu „zaklinaniu” Swiatow, zanim zdecyduje się na zastąpienie Wasiljewa jakimś młodym zawodnikiem? I czy w ogóle powinien czekać?

Oczywiście Dmitrij kontynuuje swoje występy w Turnieju Czterech Skoczni a wielbiciele, ściskając kciuki, będą czekać aż przebrnie przez kwalifikacje i zdobędzie pierwsze pucharowe punkty. Dla kogo będą one największą radością – dla kibiców, sztabu trenerskiego czy samego Wasiljewa – nie wiadomo. Zresztą na razie nie ma nawet o tym mowy. Chciałoby się po prostu wierzyć, że wparcie i współczucie pomogą zawodnikowi… przezwyciężyć samego siebie. Latem był w stanie poradzić sobie z niezginającymi się kolanami, więc będzie sobie radzić dalej.

Na koniec wspomnę o radosnej informacji, z powodu której powstał cały ten artykuł. Paweł Karelin, który przyjął na siebie rolę lidera reprezentacji, zajął dziś drugie miejsce podczas konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen. To radosne, to niezwykłe, to… spodziewane. Nieudany start Pawła na pierwszej skoczni mimo, że rozczarował, to jednak nie pozbawił nadziei i dziś zostało to nam wszystkim wynagrodzone.

Zawody w Garmisch-Partenkirchen odbyły się w dość nerwowej atmosferze. Z powodu szybko zmieniających się warunków atmosferycznych nie przeprowadzono serii finałowej. Poza tym prawie pobijając rekord skoczni ustanowiony rok temu przez Simona Ammanna, po wylądowaniu upadł Ville Larinto. Na kilka minut, gdy pomoc medyczna badała skoczka, który stoczył się po zeskoku, kibice na trybunach zamilkli. Już jednak po kilku minutach głośno oklaskiwali schodzącego ze skoczni, utykającego i mocno poturbowanego zawodnika. Wielbicieli skoków narciarskich zaskoczył również wesołek Adreas Kofler, choć co prawda z niezbyt wesołej przyczyny. Tuż po wybiciu z progu kilka razy groził mu upadek z powodu silnych podmuchów wiatru. Wydawało się, że jeszcze sekunda i Andi runie w dół zeskoku podobnie jak Larinto, ale tym razem z poważniejszymi konsekwencjami. Tylko niezwykłe wyczucie równowagi pomogło Austriakowi poradzić sobie w locie. Równowagę oczywiście stracił. Stracił też punkty, a nie swój dobrze znany uśmiech.

A Paweł, nasz Paweł Karelin, był w stanie poradzić sobie z trudnymi warunkami pogodowymi i własnymi obawami. Doskonały skok na 132,5m zasłużył na zachwyt widzów i uznanie sędziów. Wreszcie nasz zawodnik otrzymał zasłużone noty, a rząd ocen po „16” jest już tylko wspomnieniem.

I oto ona – zasłużona nagroda.

A przed nami jeszcze wiele! Mam nadzieję, że właśnie taki rozwój wydarzeń wywróżył sobie Paweł na Nowy Rok.

Jasmina. Sports.ru, 01.01.2011

‹‹ wstecz

Creation and support of the project - TelecomPlus

  Rambler's Top100
----------------------------------------------------------------------------------