WWW.SKIJUMPING.RU

 
Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji Skoki narciarskie i kombinacja norweska w Rosji

NOWOŚCI

Irina Taktajewa: Marzę o tym, aby skoki narciarskie kobiet debiutowały na Olimpiadzie w Soczi

Liderka reprezentacji Rosji w skokach narciarskich kobiet Irina Taktajewa opowiada o tym, jak trafiła na taką dyscyplinę sportu, o poważnych upadkach i strachu przed skocznią, o chęci występu na Olimpiadzie w Soczi i o tym, jak została bez nart tuż przed rozpoczęciem zeszłorocznych Mistrzostw Świata.

Skoki narciarskie kobiet są jedną z pierwszych dyscyplin sportowych, które starają się o włączenie do programu Igrzysk Olimpijskich w Soczi w 2014r. W związku z takimi perspektywami nastąpił szybki rozwój tej dyscypliny w Rosji. W końcu parę lat temu w reprezentacji trudno było zebrać ekipę składającą się z pięciu osób. Dziś drużyna funkcjonuje, ale w jej skład wchodzą dwie zawodniczki, które mają zaledwie po 12 lat. Oczywiście żeńska reprezentacja Rosji znacznie odstaje od męskiej, ponieważ głównie tylko liderka drużyny Irina Taktajewa jest w stanie konkurować i zdobywać punkty podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego. Będzie ona reprezentować Rosji w pierwszych w historii zawodach żeńskiego Pucharu Świata, które odbędą się w 2011r. O tym, co przyciąga kobiety do tak niebezpiecznej dyscypliny sportu w wywiadzie dla portalu GZT.RU opowiedziała Irina Taktajewa.

- W naszym kraju nie wszyscy wiedzą o istnieniu skoków narciarskich kobiet. Jak sama zetknęłaś się z tą niebezpieczną dyscypliną sportu?

- Po prostu u nas skoki narciarskie uprawiają chłopcy i też chciałam tego spróbować. Przyszłam i sama zaczęłam je uprawiać. Miałam wtedy gdzieś 7 lat. Oczywiście nie skakaliśmy wtedy z dużych skoczni, a raczej z małych pagórków. Potem przeszłam do sekcji narciarskiej i w wieku 14 lat ostatecznie zostałam przy skokach narciarskich.

- Zapewne jako pierwsza weszłaś do składu żeńskiej reprezentacji Rosji w skokach narciarskich?

- Jako jedna z pierwszych. Teraz mamy kompletną drużynę składającą się z 4 zawodniczek i rezerwowej. Młode pokolenie jednak już depcze po piętach i za rok, dwa lata trudno mi będzie z nimi rywalizować.

- Żeńskie skoki narciarskie czymś różnią się od męskich?

- Tylko długością skoków. U mężczyzn belka startowa ustawiana jest niżej niż u nas. Gdybyśmy skakali z tej samej belki, to myślę, że rezultaty byłyby podobne. Poza tym nie ma żadnych różnic ani w sprzęcie, ani w skoczniach.

- Odczuwasz strach podczas skoku?

- Zdarza się, że strach się pojawia, kiedy po raz pierwszy skaczesz na dużej skoczni. Po kilku próbach strach jednak mija. Poza tym każdego dnia wdrapuję się na skocznię i robię to, co potrafię. Wszystko jest kwestią techniki.

- Udało Ci się do tej pory uniknąć kontuzji?

- Dzięki Bogu na razie tak. Zdarzały się poważne upadki i wydawało się, że wszystko bardzo, bardzo źle się skończy, ale kończyło się dobrze. Nie pojawiały się przy tym żadne myśli o zakończeniu kariery sportowej. Obecny był po prostu tylko strach podczas wchodzenia na skocznię. Zmieniała się technika skoku, wszystko się zmieniało. Było widać, że czegoś się obawiam. Czas jednak leczy rany, człowiek wraca do zdrowia i wszystko zaczyna się od początku.

- Musisz walczyć z wagą? W końcu w skokach im zawodnik lżejszy, tym dalej ląduje.

- Staram się ograniczać we wszystkim: w słodyczach, mącznych produktach, kolacjach, zmniejszam porcje. Ogólnie rzecz biorąc przez cały czas kontroluję posiłki. Tym niemniej, ostatecznie się nie przemogłam i mam jeszcze trochę zbędnej wagi.

- Z reprezentacją kobiet pracują tylko rosyjscy trenerzy?

- Teraz tak. W ubiegłym sezonie pracował z nami czeski specjalista, ale nie doprowadziło to do niczego dobrego. Nie znaleźliśmy z nim wspólnego języka, zaczęły się jakieś niezrozumiałe konflikty wewnątrz drużyny i wszystko zakończyło się dość smutno. Tydzień przed Mistrzostwami Świata czeski trener zabrał nasze narty, sprzęt i wywiózł autobusem. Nie zamierzał nam niczego oddawać. W rezultacie nie miałam na czym skakać przed Mistrzostwami Świata. Nie wiem, co on chciał nam przez to udowodnić. Na szczęście Aleksandr Swiatow podarował nam kilka par nart i mogłam wystąpić na Mistrzostwach Świata. Do nart bardzo szybko się przyzwyczaiłam, bo był to prawie taki sam model, jaki miałam wcześniej.

- Sądzisz, że rosyjscy specjaliści mają wystarczająco duże umiejętności, aby was trenować?

- Nie wiem. Każdy trener jest na swój sposób dobry. Szkoleniowiec, który obecnie z nami pracuje jest moim osobistym opiekunem i zadowala mnie w stu procentach. Nie potrzebuję teraz innego trenera. Ten obecny zna mnie, wie, co jest dla mnie niezbędne, aby osiągać wysokie wyniki.

- Czego ci teraz brakuje do zajmowania wyższych miejsc?

- Za pewne brakuje mi doświadczenia, oskakania. W zasadzie skaczemy tylko z 90 i 100-metrowych skoczni. Nie startujemy z większych, bo nie osiągnęłyśmy jeszcze takiego poziomu. Od przyszłego sezonu będziemy jednak skakać z większych skoczni i mam nadzieję, że wtedy pojawią się lepsze wyniki. Trochę przeszkadza mi też lekka nadwaga.

- Jak myślisz, skoki narciarskie kobiet wejdą do programu Igrzysk Olimpijskich w Soczi?

- Nie wiem, ale mam nadzieję, że włączą nas do olimpijskiego programu. Bardzo chcę wystartować na tej Olimpiadzie. Myślę, że tak będzie. Nam, Rosjankom, bardzo by to pomogło, bo w Europie dziewczyny skaczą bardzo dobrze. Niektóre mogą się nawet równać z chłopcami. W Rosji ta dyscyplina sportu zaczęła się dopiero rozwijać, dlatego nasze wyniki nie są wysokie.

- Wiesz, na jakim etapie znajduje się budowa olimpijskich skoczni w Soczi?

- Byliśmy w Soczi w maju, ale niestety nie dotarliśmy nawet do tego miejsca, gdzie będą one budowane. Bardzo chciałabym to zobaczyć. O ile mi wiadomo, wykopano tam tylko dół i budowa dopiero się rozpocznie, ale w 2013r. wszystko powinno być gotowe.

- Jak oceniasz swoją pierwszą połowę sezonu zimowego? Zauważasz postęp w porównaniu do ubiegłego roku?

- Tak, postęp jest. W ubiegłym roku częściej plasowałam się w trzydziestce i zdobyłam 5 punktów, a teraz mam tylko jeden. W tym roku w Europie było jednak mniej śniegu. Kiedy trenowaliśmy w Finlandii na śniegu, niektóre dziewczyny trenowały w Europie na igelicie. Być może to wpłynęło na obecną sytuację. Teraz moje wyniki są zauważalnie lepsze stylowo.

- W 2011r. po raz pierwszy stratuje Puchar Świata Kobiet. Jak będzie wyglądał dobór składu?

- W Pucharze Świata biorą udział wszyscy ci zawodnicy, który w Pucharze Kontynentalnym zdobywają punkty. Poza tym dziewczyny powinny mieć więcej niż 14 lat. Na ostatnich zawodach nasze zadanie polegało na tym, aby zdobyć przynajmniej jeden punkt, żeby uzyskać kwotę na PŚ. Udało się. Być może jeszcze jakieś punkty zdobędzie Nastia Wieszczikowa i wtedy ona również pojedzie, ale na razie tylko ja mam zagwarantowany udział w PŚ. Pozostałe dziewczyny nie mają skończonych 14 lat.

- Naprawdę 12-letnie dziewczynki są w stanie konkurować z dorosłymi w zawodach Pucharu Kontynentalnego?

- Tak, mamy dwie 12-letnie dziewczynki. Jeździły teraz z nami na konkursy PK i całkiem nieźle skakały. Natomiast Japonka urodzona w 1997r. w ogóle wygrała zawody PK.

- Brak wewnętrznej rywalizacji w drużynie nie hamuje twojego rozwoju?

- W zasadzie rywalizacja jest. Kiedy rok temu brałam udział w naszych wewnętrznych zawodach, to wygrywałam bez wysiłku. Teraz muszę się mocno napracować, żeby zwyciężyć.

- Za co lubisz skoki narciarskie?

- Lubię skoki narciarskie za to uczucie nie do opisania, które pojawia się podczas lotu w powietrzu. Kiedy opowiada się o tym komuś, to można się przestraszyć, ale jeśli spróbuje się choć raz samemu skoczyć, to nie chce się z tego rezygnować.

Jekatierina KONOWA „Gazieta”, 27.12.2010

‹‹ wstecz

Creation and support of the project - TelecomPlus

  Rambler's Top100
----------------------------------------------------------------------------------